Zaskakujące, prawda? Na zamku bywałam kilka razy, a o jego niechlubnej historii dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Został wybudowany w okresie II Wojny Światowej jako rezydencja starosty dystryktu krakowskiego – Otto von Wächtera. Po jego wyjeździe do Lwowa – utworzono tutaj sanatorium dla esesmanów, a po wojnie – szpital.

Obecnie znajduje się tutaj instytut Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także restauracja u Ziyada, serwująca głównie kuchnię polską.

Z czego wynika atrakcyjność tego miejsca?

Zamek mieści się w krakowskich Przegorzałach. Został posadowiony na wzniesieniu, skąd rozpościera się cudowny widok na zakole Wisły. Miejsce przyciąga ze względu na atrakcyjne położenie, ale także i architekturę, która zdecydowanie wyróżnia się od tej, do której zdążyliśmy już przywyknąć. Projekt architektoniczny budynku stylizowany jest na nadreńskie zamki z okresu romantyzmu, a tego typu budowli próżno szukać w Krakowie.

Dodatkowo, nieopodal zamku przebiega ścieżka rowerowa, która łączy Kraków z Tyńcem. Będąc w tych okolicach, warto na chwilę zboczyć z trasy i zobaczyć Wisłę z lotu ptaka.

Restauracja

W zamku znajduje się także kawiarnia i restauracja, która jest całkiem przyzwoicie oceniana na tripadvisorze. Stoliki rozlokowane są także na tarasie, skąd można podziwiać piękny widok. Niestety, w weekendy panuje tutaj spore zamieszanie. Kelnerzy nie usadzają gości i hołduje się tutaj zasadzie: “kto pierwszy, ten lepszy”. W konsekwencji można zaobserwować “poważnych” gości, którzy szturchając kelnera sprintem biegną do stolika, który właśnie się zwolnił.

Obsługa pozostawia także wiele do życzenia, gdyż mimo kwadransa oczekiwania, żaden z kelnerów nie przyjął od nas zamówienia. Pozostaliśmy niezauważeni aż do czasu wyjścia. Zawsze w tego typu sytuacjach staram się doszukiwać złej organizacji, a nie – złej woli. Niezależnie od niesmaku jaki pozostał, sam zamek i rozpościerający się z niego widok, z pewnością wart jest odwiedzenia.