26 kwietnia wystartowała dwunasta już edycja festiwalu off camera. Kino niezależne ogarnie Kraków aż do 5 maja, więc jeśli nie macie planów na majówkę to doskonały pomysł na spędzenie czasu wolnego. Seanse odbywają się nie tylko w kinach, ale także na wiślanej barce oraz na dachach: w Zielonych Tarasach w Herbewie, w Międzynarodowym Centrum Kultury przy Rajskiej oraz w Hotelu Rubenstein. Ponadto, nad Wisłą oraz na Placu Szczepańskim mają miejsce bezpłatne pokazy plenerowe pod gołym niebem. Filmy mają być wyświetlane również na fasadzie budynku Józefa Czapskiego. Nie pozostaje nic innego jak tylko prosić o dobrą pogodę!

W czasie festiwalu odbędzie się aż 250 pokazów filmowych w następujących kategoriach:

  • Amerykańcy niezależni
  • Festiwalowe Hity
  • Gdzie ci mężczyźni?
  • My konta oni
  • Na górze róże, na dole fiołki
  • Policjanci i złodzieje
  • Rzeczywistość? Nie, dziękuję
  • Panorama
  • Sport to zdrowie

Filmy to jednak nie wszystko. Festiwal to również doskonała okazja na spotkania z twórcami i artystami. Do tego wszystkiego masa koncertów, warsztatów i konkursów. O tym co dzieje się wokół festiwalu przeczytacie tutaj.

Filmy godne uwagi

To nie będzie recenzja, ale zajawka. Nie chce zdradzać zbyt wiele, bo festiwal wciąż trwa. Chciałam jedynie zwrócić Waszą uwagę na ciekawe pozycje kinowe, bez spoilowania. Jednocześnie będę starała się uzupełniać ten wpis o filmy warte polecenia.

Wybierając się na festiwal musicie pamiętać, że jest to wydarzenie związane z kinem niezależnym. Nie znajdziecie tam filmów na kształt hollywoodzkich produkcji. To kino niszowe i niskobudżetowe, a przy tym niesamowicie klimatyczne.

The Most Beautiful Couple (2018)

Pamiętam, że będąc w liceum moja wychowawczyni – cudowna polonistka – organizowała dla nas wyjazdy w ramach tzw. Małej Akademii Filmowej. Wówczas pierwszy raz zetknęłam się z nieco innym kinem – podejmującym niebanalne tematy, trochę dziwnym, trudnym, ale i dającym do myślenia. Wiele z obejrzanych wówczas filmów wryło mi się w pamięć, a wychodząc z kina miałam ciarki na plecach. Podobnie czułam się po wczorajszym pokazie filmu “The Most Beautiful Couple”.

To historia małżeństwa, które musiało zmierzyć się z traumą. Młodej kobiecie wyrządzono potworną krzywdę na oczach męża, który nie był w stanie jej pomóc. Ona – jako ofiara, poukładała sobie wszystko w głowie, zapomniała i wybaczyła, nim natomiast ciągle targało poczucie winy i niesprawiedliwości. To opowieść o rozdrapywaniu ran, ale także o powrocie do przeszłości, która najbardziej boli wtedy, gdy winy nie zostały odkupione. Ale nade wszystko to historia bliskości dwojga ludzi, którzy ze względu na łączącą ich miłość są w stanie przejść przez najgorsze. Wszystko to w akompaniamencie Beethovena, którego muzykę zgrabnie wpleciono do fabuły.

Wspaniała rola męska – byłam zachwycona postacią Malte, w która wcielił się Maximilian Brückner. Doskonale oddał targające nim emocje i poczucie bezsiły wobec niemożliwości pomocy ukochanej. Aktor w pewnych ujęciach przypominał mi nawet naszego Borysa Szyca!

I na koniec przyszło oczyszczenie. Ostatnia scena była bardzo wymowna i symboliczna. Więcej nie zdradzam – zobaczcie sami!

Zabawa zabawa (2018)

Ten film widziałam zanim jeszcze pojawił się na festiwalu i jego obecność tutaj wcale mnie nie dziwi. Produkcja bierze również udział w konkursie polskich filmów fabularnych. Poruszył mnie do tego stopnia, że do dzisiaj rozbrzmiewa w moich uszach cisza, jaka towarzyszyła mi po wyjściu z kina. Film był mocny do tego stopnia, że słowa okazały się zbędne. Po seansie wracaliśmy z mężem do domu w ciszy, bo była najbardziej wymowna.

To historia trzech kobiet, które łączy wspólna słabość – alkohol. O uzależnieniu napisano wiele książek i nakręcono mnóstwo filmów, jednak ten koncentruje się wokół tematu przymykania oka na problem i biernej akceptacji ze strony otoczenia. To historia nie tylko o ludzkiej słabości i upadku, ale również o hipokryzji i znieczulicy. Alkoholizm dotyka tutaj ludzi z tzw. “wyższych sfer”, którym – na pierwszy rzut oka – niczego nie powinno brakować. Jest jednak zupełnie inaczej…